Italianizzata. Zwłoszczona.

download
Czas na rachunek sumienia. Jak widzicie na moim blogu często porównuję Polskę i Włochy. Dziś porównam siebie. Tę sprzed prawie 15 lat. Polkę z krwi i kości z dzisiejszą emigrantkąz Polką z Woch.
Tak moi drodzy, wiele osób mi mówi że się „zwłoszczyłam”.

Zacznijmy od zmiany ewidentnej – języka. Zmienił się mój akcent, styl, gramatyka, sposób witania. Jak to się mówi: jak już wejdziesz między wrony musisz krakać jak i ony. Przez lata pracowałam ciężko, żeby nauczyć się włoskiego. Tu we Włoszech, byłam wytykana palcami za brak poprawności językowej. Dziś jak już jej nabrałam to wytykają mnie rodacy: a nabrałaś akcentu, a brak ci słów. Tak. Niestety takie są konsekwencje. Człowiek zaczyna myśleć w innym języku, przechodzi metamorfozę i nawet się nie orientuje. Ja moją zmianę zauważyłam licząc wsypywane łyżeczki cukru. Jak zaczęłam je wyliczać pod nosem w moim nowym języku zdałam sobie sprawę, że “dojrzałam”.

Kolejną zmianą było jedzenie. Bardzo chętnie przestawiłam się na włoskie śniadanko. Cornetto i cappuccino… Temu nie byłam w stanie się oprzeć. Obiad: lasagna czy kotlet schabowy – oto jest pytanie… ugo mnie męczyło. Wygrała lasagna! Kolacja włoska to praktycznie polski obiad: mięsko, warzywka, nawet zupa. Nie to co polska kolacyjka: kanapeczki, przystaweczki, sałatki… coś jak większy aperitif.
Nie powiecie, że symbolem Włocha nie jest „luzacki” sposób bycia? Wszystko z uśmiechem, na spokojnie, a podstawą jest spóźnianie (choć znam dwa wyjątki: Sandro i Maurizio). Dodam, że spóźnialstwo to nie kwestia narodowości, ale człowieka. Jest ono i w Polsce i we Włoszech. Tyle, że ja mieszkając jeszcze w Polsce miałam szacunek do zegarka i nagle trafiłam w środowisko, gdzie tylko msza w kościele zaczyna się punktualnie. Był to dla mnie szok! W Italii: koncerty zaczynają się pół godziny później niż informuje afisz, próby teatralne kończą się na 10 minut przed spektaklem i idzie się jeszcze do baru na małe co nieco, pociągi i autobusy nie mają zegarka.
Przestałam się stresować, jak się umawiamy na 13,00, to przychodzę na 13.15, bo wiem, że i tak inni będą na 13.30.
Parasolka! Sprzęt ten kiedyś był mi zbędny. Używany tylko kiedy lało. We Włoszech starczy parę kropel i wszyscy wyciągają parasole. Z samochodu nie wysiada się nawet pod domem, bez otwarcia tego „spadochronu”. Nie wiem czy to oznaka dobrobytu, czy dziecięca radość z tej zabawki. Włosi nie używają kaptura w momencie deszczu, a warszawskie ulice są pełne „Robin Hoodów”. Tu też nabrałam włoskiego obycia: każdy samochód ma swój parasol, a każda torebka swoją parasolkę.
Coś jeszcze? O czymś zapomniałam może? Będę Was informować sukcesywnie… no chyba że mi pomożecie 🙂
E’ ora di farsi l’esame di coscienza. Come vedete sul mio blog spesso sto paragonando Polonia e Italia. Oggi lo farò con me. Analizzerò quella Polacca di 15 anni fa, con quella emigrante – Polacca d’Italia. E sì miei cari, tanti me lo dicono, che mi sono “italianizzata”.
Comincio dal cambiamento molto evidente – linguaggio. Si è cambiato il mio accento nella pronuncia, il mio stile, grammatica, stile del saluto. Come dice proverbio: chi va con lo zoppo, impara a zoppicare. Da anni che stavo cercando di imparare l’italiano. Qui in Italia prima mi additavano, perché non parlavo bene. Oggi che sono migliorata (e mi prendono pure per Italiana ) i connazionali mi dicono: parli con l’accento italiano, ti mancano le parole. Si. Purtroppo si, queste sono le conseguenze. La persona comincia di pensare in altra lingua, sta subendo la metamorfosi e non si accorge nemmeno. Io ho notato il mio cambiamento, quando contavo in italiano i cucchiaini di zucchero messi nel caffè.
Un altro cambiamento – è stato il cibo. Da vera golosona ho sostituito la mia colazione per quella italiana. Il cornetto e il cappuccino… Non sono stata in grado di resistere. Il pranzo: le lasagne o la cotoletta – ecco la domanda… che mi tormentava. Ha vinto la lasagna! La cena italiana e come pranzo polacco: la carne, le verdure e anche la minestra. Non come la cenetta polacca: i tramezzini, antipasti, le insalate… qualcosa come un aperitivo più grande.
Non negherete, che un tipico Italiano è tranquillo? Fa tutto con un sorriso, tranquillamente,con tipico ritardo (anche se conosco due eccezioni: Sandro e Maurizio). Aggiungo, che essere in ritardo non è questione di nazionalità, ma è personale. I ritardatari sono sia in Polonia che in Italia. Solo che io in Polonia rispettavo molto l’orologio e improvvisamente sono capitata in un ambiente, dove solo la Santa Messa comincia puntuale. Ho subito un trauma! In Italia: i concerti cominciano mezz’ora dopo l’orario segnato nel manifesto, le prove teatrali finiscono 10 minuti prima del inizio dello spettacolo e c’è pure tempo di prendere qualcosa al bar, i treni e le corriere non hanno l’orario. Ho smesso di stressarmi, quando dicono che ci vediamo alle 13.00, io arrivo alle 13.15 perché lo so che altri verranno alle 13.30.
L’ombrello! Questo l’accessorio una volta non mi serviva. Usato solo quando diluviava. In Italia basta qualche goccia e tutti tirano fuori gli ombrelli. Dalla macchina manco sotto casa non scendono senza aprire questo “paracadute”. Non so se è un simbolo di prosperità oppure la gioia infantile di avere un giocattolo. Gli Italiani non usano il cappuccio quando piove, mentre le strade di Varsavia sono piene di “Robin Hood”. Allora anche qui ho cambiato: ogni macchina e ogni borsa ha il suo ombrello.
Qualcos’altro? Vi informerò successivamente… oppure mi aiuterete 🙂
PARLARE present tense conjugations by Alex for didattichiamo.blogspot.com index italiano_02-e1364296094848 download (1) 10671339_476400935836309_5379203340127839188_n 1948057_383066168503120_4988515618744150090_n 994766_258662564276815_1329608065_n stol-szwedzki-hotel-zubrowka 1395304_314526738690397_1519147342_n OMBRELLI
941615264_nubrella_image_title_3qkfg

23 thoughts on “Italianizzata. Zwłoszczona.

  1. parlo, parli, parla …

    Fragment z Umberto Eco: “Il francese non sa bene
    che cosa vuole, salvo che sa alla perfezione che non vuole quello
    che ha. E per dirlo non sa far altro che cantare canzoni.
    Credono che tutto il mondo parli francese. È accaduto
    qualche decina d’anni fa con quel Lucas, uomo di genio – trentamila
    documenti autografi falsi, rubando carta antica tagliando
    i risguardi di vecchi libri alla Bibliothèque Nationale, e”

    Dlaczego wydrukowali: “tutto il mondo parli francese”? Są jakieś wyjątki, czy korekta przepuściła?

    "Mi piace"

  2. Panie Januszu! Widze bratnia dusze… ja tez z tymi czasownikami walcze do dzis. W zdaniu tym czasownik parlare jest w 3 osobie pojedynczej IMPERATIVO PRESENTE. A ze taki sam jest w 2 osobie pjedynczej indicativo presente, to robi sie zamieszanie. Wszystko nalezy polaczyc z kontekstem niestety 😉

    "Mi piace"

  3. Ja w desperacji (disperazione?) zapisalem sie (iscriviti?) na kurs (corso) wloskiego – od ZERA – w “Istituto italiano di cultura di Varsavia” i w najblizsza (prossima?) srode (martedi?) tj jutro (domani?) ide (vado?) na trzecie (terzo?) spotkanie (zapomnialem to slowo – apertamente?). Kursy korespondencyjne to o kant… stolu.

    "Mi piace"

  4. Io, in disperazione, mi sono iscritto ad un corso di lingua italiana – da zero – presso Istituto italiano di cultura di Varsavia e prossimo Mercoledì, cioè domani, vado al terzo appuntamento . I corsi per corrispondenza… sono da buttare via 😀

    "Mi piace"

  5. Panie Januszu, forma parli w tym zdaniu jest jak najbardziej poprawna. To cudny tryb CONGIUNTIVO, a kto go opanuje, ten gosc, poniewaz jest powszechnie uzywany w jezyku wloskim. Czasownik credere jest czasownikiem wyrazajacym opinie i jesli wystapi po nim che, nie ma mocnych musi Pan zastosowac congiuntivo, inaczej nie brzmi po wlosku. Prosze zrobic sobie maly test i posluchac chociazby wiadomosci, ile razy uslyszy Pan wyrazenie: credo che sia ….

    Polecam doskonaly blog prowadzony przez jezykoznawcow wloskich.

    http://www.zanichellibenvenuti.it/wordpress/?p=2494

    Tam w przystepny sposob wyjasniaja, kiedy uzywamy congiuntivo, a kiedy indicativo, da Pan rade, nawet jesli jest poczatkujacym. Sa cwiczenia i na biezaco mozna sprawdzic swoja wiedze.

    Powodzenia w nauce! Pozdrawiam!

    "Mi piace"

  6. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze nie jest latwo ‘wejsc’ w inna kulture, nawet jesli zna sie jezyk. Na pewno znajomosc jezyka pomaga ja zrozumiec, ale potrzeba czasu, aby rowniez ‘okielznac’ mentalnosc. Tak sobie mysle o tym, co Pani napisala, kiedy na poczatku pobytu wytykano Pani akcent. Mysle, ze to dosc prymitywne podejscie tychze osob, ale 15 lat temu Italia byla bardziej zamknieta, dopiero raczkowal Internet. Spedzilam siedem lat w Dublinie, gdzie byl caly swiat i nigdy nie zdarzylo mi sie, aby ktos wytknal mi akcent. Liczyla sie komunikacja i umiejetnosc rozwiazania problemu. W Rzymie tez mi sie jeszcze nie zdarzylo, choc zawsze jakas zakompleksiona owca sie znajdzie. Nie nalezy sie tym przejmowac! Wszak inne nacje z trudem porozumiewaja sie w obcym jezyku: Anglicy, Francuzi, Wlosi etc., a Polakom wmawia sie, ze musza ich znac co najmniej kilka. Mlodsze pokolenie jest juz inne, to sa ludzie bardziej otwarci na swiat, a nie italiani DOC, badz gorzej DOCG. Najlepiej korzystac z bogactwa wielu kultur: i polskiej, i wloskiej, i tych, ktore cenimy. No i miec poczucie wlasnej wartosci.
    Pozdrawiam, a w wolnym czasie zapraszam takze na moj blog: http://voiceofrome.com/

    "Mi piace"

  7. Ma Pani racje! Dzisiejsze pokolenie, ma internet i jest bardziej otwarte na inne kultury. Mnie bylo ciezko na poczatku, bo bylam sama, znajac tylko angielski, ktorym Wlosi sie nie poslugiwali. Staralam sie jak moglam, ale bez internetu zabieralo mi to wiecej czasu. Jedyne co mnie ratuje w tym srodowisku, to bycie Polka. Wlosi lubia Polakow, cenia nas za pracowitosc. Nigdy nie zaznalam dyskryminacji z tego powodu, bardziej z racji bycia kobieta. Dziekuje bardzo za mily komentarz i na pewno odwiedze Pani blog. Pozdrawiam 🙂

    "Mi piace"

  8. Kochana, ja po dwóch tygodniach we Włoszech mówię trzy razy głośniej, akcentuję dwa razy wyraźniej i gestykuluję prawie tyle samo! Po powrocie do Polski jeszcze dłuższy czas jadę na tej włoskiej energii, boję się myśleć, co by było, gdybym została w IT na 15 lat! 😉

    Resztę mam we krwi. Dopiero we Włoszech zrozumiałam, że muszę, po prostu muszę mieć w przodkach jakiegoś Włocha.

    Co do parasolek – nie wyobrażam sobie, żeby Włosi/Włoszki pozwolili sobie na zniszczenie fryzury kapturem. Choć z drugiej strony jadą w garsonce i szpilkach skuterem i zawsze kaskiem na głowie…

    "Mi piace"

  9. Jeszcze jedna ciekawostka (dla mnie). Tytuł opery Mozarta “Cosi fan tutte” – Tak czynią wszystkie (?). Co to za słowo: “fan”? W słownikach, które mam, nie spotkałem.

    "Mi piace"

Lascia un commento